wtorek, 25 lipca 2017

GOŚĆ Z KANADY / The visitor from Canada

Odwiedził nas Pan Zenon z Kanady (ale jest Polakiem) - podróżuje po całym świecie w czasie urlopu. W tym roku zawitał do Ekwadoru, nieco pokazaliśmy Mu pracę na naszej Misji Franciszkańskiej. Zaczęliśmy ostro - przyleciał 4 lipca a 5 wyruszyliśmy do Chumpiaz na Pierwszą Komunię św.  Z Guayzimi podróż prawie 2 godziny samochodem terenowym do Shaimi  - Centrum plemienia Shuar -  a następnie wędrówka przez dżunglę 4 godziny przez dżunglę. Pan Zenon stwierdził, że to lepsze ćwiczenie niż porządna siłownia :-). Oczywiście już z drogi z lotniska wieczorem w Loja musiał kupić gumowce, bo wyruszyliśmy 5 lipca o 5.00 nad ranem.

Visited us Mr. Zenon from Canada (but He is Polish) - He travels to a many place in the world during his vacations. In this year he came to Ecuador, so we showed him a little our work in Franciscan Mission. We started severely - he came 4th July and the next day we went to Chumpiaz for the celebration of the First Comunnion. From Guayzimi the journey lasts almost 2 hours road vehicle to Shaimi - Shuar tribe center - then 4 hours through the jungle. Mr. Zenon stated - this is better exercise than in the hard gym :-). Of course already from the way from the airport we has to bought in Loja  the pair of waders, because the next day we had to leave our house at 5.00 a.m.

 Skóra zabitego przez Indian węża z boa.
The skin killed by Indian boa snike.

Miałam przejść przez te kładkę... a mam lęk wysokości (tu nie widać ale było dwa metry nad wodą) powiedziałam, że jak mi nie zrobią natychmiast poręczy to nie przejdę, bo jestem katechetka a nie akrobatką :-). Nie mógł mnie nikt za rękę przeprowadzić bo kładka jest spróchniała i wytrzymałaby tylko jedną osobę....Moi trzej towarzysze miłosiernie nie chcieli zostawić mnie w dżungli i poręcz się zrobiła :-).

I had to pass through this footbridge ... and I have high anxiety (You can not see on the photo but it was two meters above the water) I told my fellows if they don't not immediately make the handrail I will not go because I'm a catechist and not acrobat :-). It was no possible to help by in other way - taking my hand because the footbridge was rotten and could withstand only one person .... My three companions mercifully refused to leave me in the jungle and the handrail was made :-).

Nie tylko przez dwumetrowe rzeki ale i przez o wiele większe przechodzimy przez wiszące mosty - ale tu całe szczęście poręcze były.

Here we have not only two - meters rivers but much deeper and wider, so we have to cross it by suspension bridge.
Przed wioską wisiał świeżo zabity wąż - "Zbutwiały liść" (Hoja podrida) - jeden z najbardziej jadowitych. Jeden z mężczyzn zabił go maczetą gdy podchodził do bawiącego się dziecka. Co za Boża Opatrzność!

In front of the village hung a freshly killed serpent - "Broken leaf" (Hoja podrida) - one of the most venomous.  One of the men killed him with a machete when he approached a child. What a God Providence!





Dzięki temu, że miałam fotografa pierwszy raz mogę pokazać jak pracuję po przyjściu na wioskę - w czasie gdy Ojciec spowiada prowadzę katechezę dla dzieci i dorosłych. Tu też pokazywałam dzieciom co robić w czasie uroczystości Pierwszej Komunii.
 Czasem mówię bardzo obrazowo jak widać - prawie strzeliłam ze świecy jak z łuku :-)

Thanks to the fact that I had a photographer for the first time, I can show how I work when I come to the village - in this time Father confess and I lead catechesis for children and adults. Here I also showed the children what to do during the First Communion ceremony.   Sometimes I say something in a very visually way as you can see - almost I shot from the candle like from arc :-)
 W czasie Mszy św. zwykle śpiewam psalm - w naszej parafii wcześniej się czytało.
Mam nadzieję, że uda mi się nauczyć kilka osób (polskich) melodii i też zaczną śpiewać.




 No i gram na gitarze.

And I play the guitar.
 Taka ładna stonoga była w lesie.
Such a pretty centipede was in the woods.


Niestety znów zastała nas noc w dżungli (ciemna noc jest już ok. 19.00), bo Pana Zenona rozbolała trochę noga i nie mogliśmy iść szybko. Ale wiecie co? Zrobiło mi się bardzo miło bo... kilku mieszkańców z Shaime zaczęło się o nas martwić dlaczego nas jeszcze nie ma (samochód zostawiamy przed kaplicą wiec wiadomo, żeśmy jeszcze nie wrócili). Jeden z katechistów - Justino Kukush -  wyszedł po nas z latarką i z wodą. A drugi, który miał zranioną nogę i nie mógł iść wyszedł na skraj wioski... To nie pierwszy raz gdy doświadczam takiej pięknej wdzięczności chociaż kilku ludzi za nasza tu pracę.

Unfortunately again we found a night in the jungle (dark night is already around 7pm), because Mr. Zenon had some problems with a leg and we could not go fast. But do you know what? I was very happy because ... a few Shaime residents started to worry about us  - why we were not there (we had leaved the car before the chapel so they know we haven't returned yet). One of the catechists - Justino Kukush - came out with his flashlight and water. And the other one who had a wounded leg and could not walk a lot - go out to the edge of the village waiting for us ... This is not the first time I experience such a beautiful gratitude though a few people for our work here.


Justino powiedział, że jedna Pani z wioski prosi o chrzest dla jej niemowlęcia. "Teraz, ok 22.00?" - pyta Ojciec. Justino odpowiedział - "Tak, teraz, bo dziecko już dwa razy prawie umarło - jest jakieś chore"... Więc jeszcze był chrzest ("Na wszelki wypadek" Ojciec Seweryn zawsze ma ze sobą oleje święte i książeczkę do sakramentów).
Jedna z rodzin później, widząc, że jeszcze tak późno jesteśmy w Shaimi poczęstowała nas jajkami, juką i platanami. Ojciec  dodatkowe miał zmęczenie bo jeszcze później musiał prawie dwie godziny prowadzić samochód na tych drogach górzystych i czasem z przepaścią...Do domu wróciliśmy o północy... Zmęczeni potwornie ale cali i zdrowi.

Justino said that one woman from the village had asked for baptism for her infant. "Now, about 22.00?" Father asks. Justino said - " Yes, now, because the child has almost died almost twice - there is a sickness" ... So there was yet baptism ("Just in case" Father Seweryn always has holy oils and a booklet for the sacraments).
One of the families later, seeing that we are still so late in Shaimi, gave us eggs, yuka and plantain. Father extra was tired because even afterwards he had to drive almost two hours on these mountain roads and sometimes with a precipice ... We came back home at midnight ... Tired  horrible but all and in good health.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz