Obecnie tu mieszkam. Opisze go trochę by nie którzy nie pytali - "dlaczego mieszkasz w hangarze?" Hogar, to po hiszpańsku miejsce, dom. Hangar jest dla samolotów. Ja latam sama po świecie ale jednak mieszkam w Hogarze a nie w hangarze.
Jest to miejsce gdzie mogą zostać na noc osoby, któe mają bliskich w szpitalu a są z daleka i nie maja pieniędzy na hotel.
Czasem jest kilka osób a czasem nie ma nikogo.
Obecnie trwają tu remonty...oj wiele tu trzeba wyremontować. Siostry zaczęły to robić.
Czasem jednak boli mnie to, że one starają się dbać o to miejsce, inwestować pieniądze a niektórych ludzi Kośicoła stąd albo mało to interesuje albo wręcz przeszkadzają. Sa jednak też tacy, którzy wspierają to miejsce drobnymi ofiarkami, bo jest dla nich ważne historycznie.
Jest tu mnóstwo wilgoci (dach nie ma blachy jak w Polsce ale to płaski taras z cegieł, więc wilgoć często wchodzi w mury). Czasem bywają i pchły...
Jest kaplica, ale nie ma mszy i po kilka miesięcy - ksieży tu jest tak mało, że niie jest proste zorganizować jakąś)
W jadalni Miasto prowadzi jdałodajnię dla ubogich, ale do łazienki pzrychodzą do częsci noclegowej - tam się dopiero buduje... oby jak najszybciej powstała.
W ciągu dnia przychodzą czasem ludzi dac jakieś ubrania dla potzeebujących i rózne osoby by je zabrać - sporo Boliwijczyków przychodzi.
Hogar ma dość duże podwórko, któe starałam się też uprzątnąć w ciągu tych miesięcy i nieco posadzić różności... ale teraz...no nie mogę, to zimno mnie paraliżuje. Kiedy wyjdzie słońce, jest jeszcze znośnie, ale ostatnio wychodzi raz na dwa tygodnie.
U sióstr nastąpiły zmiany - wyjechała Siostra, któa mnie tu zaprosiła do współpracy, co nieco zmieniło sytuację. Możliwe, że ja też znajdę inne miejsce...zobaczymy - proszę o modlitwę w tej kwestii, bo nie jest to łatwe...
Currently I live here. I'm going to describe it a little bit especially for those who asked me lately - "why do you live in the hangar?" Hogar in Spanish means "place, home". Hangar is for the aircraft, planes. (in polish word "plane" means "fly by himself, alone" so I play with words in the next sentence...). I fly around the world alone but still live in Hogar not in the hangar.
It is a place where can stay overnight people who have somebody from the family in the hospital and are from outside the city and do not have money for a hotel.
Sometimes, there are few people and sometimes there is no one.
Currently, there are many renovtions, construction work...yes, here you need to renovate a lot. The sisters began to do it. But sometimes it hurts me that they are trying to take care of this place, to invest money and some people the Church here are not interested in this work or even interfere. However, are also those who support this place small donations every month - for construcion works - fine, because it is important for them historically.
There is a lot of moisture (there is no roof sheets as in Poland, but is a flat space of bricks, so moisture often comes into walls). They are sometimes fleas here ...
There is a chapel, but there is no Mass often - sometimes one for a few months - the priests there is so little that is not easy to arrange it)
The dining room leads City goverment - place for the meals for the poor, but to the bathroom come to parts of accommodation - in their part are under constructions for many months... hopefully soon will be finished.
During the day people come sometimes give some clothes for people in need who are coming later and search what they need - a lot of Bolivians come.
Hogar has a large yard, I tried to clean up it during these months and plant some green plant ... but now ... well I can not, this cold paralyzes me. When the sun comes out, it is still bearable, but recently comes out every two weeks.
In the house of sisters were changings lately - this Sister who invited me here to work, left for another place, somewhat changed my situation. It is possible that I can find another place ... we'll see - I ask for your prayers in this matter, because it is not easy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz